Andrzej z „Sanatorium miłości” zostawił żonę i dziecko. Nie widział swojego syna od 10 lat
Na antenie TVP widzowie oglądać mogą już 6. sezon popularnego „Sanatorium miłości”. Przypomnijmy, w programie, emitowanym od 2019 roku, bierze udział 12 osób – 6 kobiet i 6 mężczyzn w wieku powyżej 60 lat. Uczestnicy przez trzy tygodnie poznają się i wspólnie biorą udział w różnego rodzaju aktywnościach w sanatorium.
Andrzej z „Sanatorium miłości” mieszka w domu pomocy społecznej
Jednym z uczestników, o których jest najbardziej głośnow tej edycji, jest 65-letni Andrzej. „Wielką pasją Andrzeja wciąż jest sport – nie tylko ogląda transmisje z zawodów, ale sam nadal czynnie trenuje. Kilka lat temu zdobył nawet Mistrzostwo Polski oldbojów w piłce ręcznej. Lubi też jazdę na rowerze, taniec oraz morsowanie” – można było przeczytać w jego wizytówce.
Andrzej od początku emisji programu, szczerze opowiadał o swojej przeszłości. Zdradził, że jest rozwodnikiem, a na nieudane relacje miała wpływ jego praca, która wiązała się z licznymi wyjazdami.
– Zawaliłem trochę, jeżdżąc po Europie. Nie dbałem o związki – mówił, wyjaśniając, że pracował jako kierowca w firmie transportowej.
Andrzej z „Sanatorium miłości” nie widział swojego syna od 10 lat
Mężczyzna opowiadał też w początkowych odcinkach, że przez 14 lat mieszkał w Australii, jednak wrócił w końcu do Polski, aby zająć się chorą matką. Od tamtej pory zmaga się z problemami finansowymi i mieszka w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej.
Dopiero w najnowszym odcinku Andrzej wyznał jednak, że miał rodzinę. Kuracjusz w rozmowie z Martą Manowską poinformował, że w Australii zostawił żonę i dziecko, których wcześniej tam ściągnął. Swojego syna – Mikołaja, nie widział już od 10 lat.
– Myślę, że popełniłem błąd. Powinienem zostać – przyznał, nawiązując do powrotu do Polski bez rodziny. – Mam z nimi sporadyczny kontakt, listowny – wyznał.